20 września 2007

Kompleks Prometeusza /CHWD Artystom/

Do napisania tego postu przyczynił się anonimowy komentarz zawarty w poście „Eudezet dzisiaj”.
Nie jestem artystą. Serio. Pierdolę bycie artystą. Ja po prostu lubię tworzyć. Lubię czuć dreszcz podniecenia, to nieziemskie mrowienie na plecach, gdy wymyślam, gdy penetruje wyobraźnie (nie mylić z innym mrowieniem, podczas innej penetracji). Lubię, gdy natchnienie rozpierdala mnie wewnętrznie. Wtedy czuję, że żyję. Ale artystą nie jestem.

Jestem zwykłym chłopakiem z odrobiną talentu.

Zacząłem jednak się zastanawiać czemu chcę tworzyć? Czemu dążę do artystycznych doznań? Może, dlatego, że wywodzę się z DNA artystycznego…

Mama śpiewa, ma wykształcenie muzyczne, ojciec był dosyć poczytnym pisarzem swego czasu (teraz też pisze i też go czytają, ale ja wolę to, co pisał niegdyś, bo tego, co pisze teraz nie da się czytać).

Więc przez całe życie widocznie cierpiałem na kompleks Prometeusza, który polega na tym, iż chcemy być lepsi niż nasi rodzice… Zawsze byłem w ich cieniu. UWAGA! ZANIM SE POMYŚLISZ CZYTAJ DALEJ. NIE KMIŃ PSYCHOLOGICZNYCH TEORII, JUŻ WYJAŚNIAM: nigdy mnie nie zmuszali do tworzenia. Byłem tak rozkapryszonym dzieckiem, że nie odważyli się… Heh… W wieku siedmiu lat nie chciałem chodzić do szkoły muzycznej by uczyć się gry na fortepianie. Serio. Rozpłakałem się jak bóbr, gdy kazali mi zagrać gamę na AM w Łodzi i mama mnie wypisała / za co od taty… do... dorymuj sobie…

Potem pojawił się wkręt taty, żebym dziennikarzem został. Nawet do liceum o profilu dziennikarskim poszedłem. Lecz po pierwszej klasie przeniosłem się. Dziennikarstwo mnie wkurwiało. Miałem wtedy trzy inne swoje własne, a nie rodziców zajawki: hip-hop, fantastyka oraz film. Z czego obecnie został rap i film. Dlatego też studiuję sobie ostatnią z tych dziedzin (gdybyście nie wykminili po poprzednich postach), a to tylko dlatego, że nie powstał kierunek hiphopologii. Więc na praktyczne egzaminy z flow, lub wholetraina (swoją drogą świetny niemiecki film o tym tytule wchodzi niebawem do kin) nie można liczyć. I dzięki Bogu, bo jak się zaczyna coś robić pod przymusem, to przestaje się to lubić.

Reasumując:
- rymuję - robię muzykę - fotografuję - piszę - reżyseruje i montuje filmy
- zajmuje się grafiką (nawet troszkę w 3D)

ale artystą nie jestem. Pierdole artystów. Wiecie dlaczego? Oto odpowiedź na pytanie: http://pl.youtube.com/watch?v=ZHKa6meBf1k


P. S. Nie do końca pierdolę, gdyż "CHWD Artystom" w tytule posta ma dwa znaczenia, jeśli Chuja zamienisz na Chwałę, a Dupę na Dobrym. Pozdro :)


P. S. 2. Czemu przestałem mieć ochotę na miłość? :(

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Jesteś chłopakiem z odrobiną talentu?
Stwierdziłes to sam czy ktos ci powiedział?
Czytając twojego bloga i zasięgając opinii u twoich znajomych zauważam tylko jeden twój talent - potrafisz mistrzowsko pierdolić sobie życie (eufemizując-talent do wpadania w kłopoty).

NemezisEgo pisze...

Dużo osób stwierdza, że mam odrobinę talentu. Inaczej nie dostałbym się na kierunek, na którym na roku jest siedem osób. To nie pycha. To fakt. Ale masz racje stwierdzenie "jestem zwykłym chłopakiem z odrobiną talentu" jest cytatem z pewnego kawałka hip-hopowego, więc sam tego nie wymyśliłem.
Uważam się za marny pył na tym świecie. Blog ten nie ma na celu promowania mej osoby, a jedynie pokazanie ludziom, że w świecie komercyjnego seksu i kłamstwa istnieją też takie wartości jak miłość, przyjaźń, wiara (miłość, honor, Bóg, ojczyzna, na sercu mym wyryta blizna). Gdybym chciał się promować podałbym swoje nazwisko, a nie podaje. I skoro rozmawiasz z moimi znajomymi radzę Ci byś też tego nie czynił/ła, jak kiedyś ktoś w jednym z komentarzy - komentarz ten usunę. Jestem marnym prochem w tej grze przeciwko światu automatów.
Więc Aniołecku lepiej podaj swoje nazwisko, bo nie wiem z kim mam wątpliwą przyjemność? Bardzo nie ładnie jest obgadywać ludzi za plecami i nie mówić kim się jest, nie sądzisz? Dlatego odpisze w ten sposób: drogi Aniołecku pozwól, że to będzie moje życie nie Twoje, więc proszę bardzo serdecznie odpierdol się od niego, bo widzę że nie chcesz mi pomóc, żebym przestał wpadać w kłopoty, tylko cieszysz się z tego faktu, że wpadam. A zatem znów Ci coś zacytuje: "Zamiast starać się mieć więcej tylko chcesz, aby inni mieli mniej, śmiej się śmiej zobaczysz jednak, Twój śmiech urwie się jak hejnał". Dam radę, proszę o to codziennie Boga. Tobie też radzę.

Nie pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

Swojego nazwiska nie podam bo ty nie podałeś swojego.
Nie obgaduje cię, po prostu wolę rozmawiać z twoimi znajomymi o tobie niż z tobą o wszystkim innym. Dlaczego? Uwierz mi, chyba nie prowadziłam wcześniej tak męczącej konwersacji jak ta z tobą. Po prostu twoja osoba nie nadaje się do prowadzenia konstrukywnej dyskusji. Z jakich powodów? Nie chce mi sie pisać, zresztą pewnie i tak to wiesz (chociaż śmiem w to wątpić).

Poza tym to nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale dla mnie jesteś jedynie statystą. Możesz sobie żyć lub zdychać, wpadać w kłopoty lub nie. NIE OBCHODZI MNIE TO, więc nie interpretuj moich słów na zasadzie - powiedziała o mnie trudną prawdę to pewnie nie chce mi pomóc i życzy mi źle.

Ja dla kontrastu pozdrowię cię bo nie lubię jak jacykolwiek ludzie mają problemy z ujęciem w cugle własnej egzystencji.

NemezisEgo pisze...

Przynajmniej już wiem, że jesteś kobietą. Cóż przykro mi, że Cię zamęczałem konwersacją, trzeba było jej nie prowadzić skoro Cię męczyła, chyba, że jesteś masochistką to wtedy zrozumiałe i w takim razie respekt.
Cóż skoro jestem dla Ciebie statystą to po co wchodzisz na mojego bloga i poświęcasz swój czas na komentarze i czytanie postów. Może powoli zaczynasz zauważać, że czujesz iż przestaje być statystą, a zaczynam wysuwać się na plan pierwszy, a może po prostu Ci się nudzi, ale w takim razie lepiej pornola obejrzeć, będzie bardziej konstruktywne niż mój blog, bo przyjemne, a nie męczące.
Wydaję mi się, że masz problem - wszyscy ludzie dla Ciebie to statyści niestety, a Ty jesteś główną gwiazdą w swoim własnym spektaklu. Jednak to tylko Twoje wrażenie. Los bywa okrutny, więc uważaj by rolę się nie odwróciły. Trochę buddyzmu nie zaszkodzi "na ujęcie w cugle własnej egzystencji" i poskromienie wybujałego EGO, które podobnie jak ja posiadasz.

Na nastęne Twoje komentarze nie zamierzam odpowiadać, gdyż nie chcę Cię męczyć więcej konwersacją, a komentowanie powoli staje się synonimem dyskusji. A skoro ze mną nie można przeprowadzać konstryktywnych dyskusji, to po co bezproduktywnie marnować czas. Lepiej łyknij sobie trochę witaminy C na łonie natury, niż wysilaj neurony w mózgu.

Tym razem Cię pozdrowie, ale nie z takich samych powodów jakie przestawiłaś, a jedynie dlatego, że ten komentarz w przeciwieństwie do poprzedniego był bardziej konstruktywny. Jedna prośba tylko: nie gadaj więcej z moimi znajomi za plecami... nadal uważam, że to kurewska postawa, niegodna Ciebie. Pozdro.

P.S. Mnie również przestało obchodzić Twoje życie, także jesteśmy kwita. Strzała.

NemezisEgo pisze...

P. S 2. Nie słuchaj Jarka, chłopak studiuję psychologie i umię wkręcać, jednak nie jest to ziom z postu "Mój Ziom: kłamca". Ale powoli się do niego upodabnia, zacząłem zauważać (może to wpływ jego kobiety, a może wcześniej tego po prostu nie widziałem)
Możecie sobie gadać - no problem. Byle nie o mnie. Ja nie istnieję przecież. Ego to iluzja. Mnie nie ma. Zamieniłem się w kamień. Znikam.

Anonimowy pisze...

Za bezpodstawne oszczerstwa na stronie internetowej, ktora chcac nie chcac jest publiczna powinienes dostac w pedzel (takie jest prawo ulicy ziom, ktorego jestes wyznawca). Powinienes sie leczyc poki nie jest za pozno. Zaufaj mi, wiem bo studiuje psychologie ;)

NemezisEgo pisze...

Odsyłam do posta "PseudoAniołeckom podcinam skrzydełka...aż krew bryzga..."

Uważaj żebyś Ty nie dostał ziomuś. Większy jestem, burku, więc nie szczekaj...

NemezisEgo pisze...

Lepiej magistra zrób, a nie mądruj się póki tego nie uczynisz. Strzała.