17 marca 2008

Uśpienie

Pewnie zauważyliście, że mało wpisów pojawia się tu ostatnimi czasy. Należy Wam się zatem wpis wyjaśniający... Oto on:

Uśpienie.

Nicość.
Niebyt.
Pustka twórcza.
Wypalenie.
Gdybym używał maszyny do pisania wyrywałbym kartki jedna za drugą, zgniatał i wyrzucał za plecy, zamiast używania "backspace" i gapienia się w migającą kreskę, która chciała by pojawiły się za nią literki.
I trochę żałuję, że czas maszyn do pisania odszedł w zapomnienie. Przynajmniej wtedy widziałbym tą pustkę twórczą namacalnie w postaci porozrzucanych i pozgniecanych kartek papieru. A tak nawet nie mogę poczuć owej twórczej pustki, namacalnie dotknąć lub posmakować zapachu niezapisanego papieru...

Jest we mnie, więc czuje ją inaczej. Ona prostu to boli (znów ktoś powie, że to patos w komentarzu, ale taka prawda, niemożność tworzenia mnie boli, zżera od środka...)

Chciałbym być człowiekiem renesansu, jednak widać na coś się muszę zdecydować. Nie mogę jednocześnie rymować, pisać bajek, filozoficzno-grafomańskich przemyśleń i kręcić filmów.

A może po prostu mija mi zajawka na postać Nemezisa?
Bo kochani moi ten zamaskowany mściciel to postać, to przecież nie prawdziwy ja, choć wiele ma ze mnie... Może teraz czas zająć się prawdziwym mną kosztem tego alter ego jakim jest Nemezis... Może czas uśpić na moment Nemezisa, aż przyjdzie jego kolej...

A może potrzebuje kogoś kto da natchnienie?
Jakiejś istoty wietrznej... Ędward Ącki szuka żony versus Nemezis szuka Muzy... ;)

Póki co jednak chwilowo Nemezis zostanie uśpiony, niczym Wielki Przedwieczny z powieści Lovecrafta... Lecz strzeżcie się jego przebudzenia.

Nemezis will awake soon... very soon.

Postcriptum

No właśnie to nie jest długotrwałe uśpienie moi mili - niebawem przecież teledysk... fajny teledysk... Dziękuje mojej znajomej aktorce, że zgodziła się w nim zagrać (Monika - pozdro :)

Niebawem również rozwiązanie konkursu i powstanie antologii komiksu o bogini NEMEZIS i jej wysłannikach, choć strasznie mało prac przyszło do tej pory - wysyłajcie je do cholery!

Mam też nagrany kosior kawałek, który rozjebie Polską scenę hip-hopową w swoim czasie... Muszę jednak poczekać, aż znajdzie się hajs na kolejny teledysk... Lokalizacja już jest - kopalnia soli w Kłodawie... Będzie grubo! Sponsorzy mile widziani.

Także jak widzicie uśpienie Nemezisa jest chwilowe... Nie cieszcie się zbytnio... Mam mało czasu by zajmować się tą postacią, ale Nemezis wróci. Choć wielu z Was by nie chciało to wróci niebawem.
Mam nadzieje.
W końcu ona umiera ostatnia.
Elo.

11 marca 2008

Nie zawsze wysłuchane

.

Prosiłem o miłość...
Dostałem nieodwzajemnioną...

Prosiłem o pieśń radości w sercu...
Dostałem... lecz słyszę ją w mono...

Prosiłem o sławę...
Dostałem pięć minut tej w necie... wirtualnej.

Prosiłem o respekt...
Dostałem pogardę

Prosiłem o wiarę...
Dostałem zwątpienie

Prosiłem o śmierć...
Dostałem istnienie

Proszę o nadzieję
Umiera ostatnia


.

9 marca 2008

Wskrzeszenie

Dawno, dawno temu było sobie dziecko, które chodziło do kościoła, potrafiło klęczeć przy ołtarzu godzinami, gorąco modlić się, pacierze rano i wieczorem...

Dziecko wyrosło i tak jak przestało wierzyć w Świętego Mikołaja tak przestało wierzyć w bajkę jaką była wiara w Boga. Wydawało mu się, że z religii też się wyrasta. Ateizm go ogarnął, śmiał się z ludzi modlących, wierzących, nie szanował ich, wykpiwał. Mówił: tylko prości ludzie mogą wierzyć w Boga, pastuszkowie, prymitywy, ja jestem inteligenty, a człowiek inteligenty nie wierzy w bajki, twardo stąpa po ziemi. Jednak duchowa potrzeba dawała się we znaki - uwielbiał książki fantastyczne, wszystko co nierealne.

Pewnego razu doznał dziwnego uczucia. Przemożnej intuicji, czegoś w rodzaju myślenia deterministycznego, że to co spotyka go na drodze nie może być przypadkiem, że tak miało być. Zaczynał czuć co się wydarzy. Rzadko się mylił.

Kumulacje owego stanu doznał na Śląsku, gdzie czuł że to miejsce jest mu pisane, czuł że spędzi w nim więcej czasu... Czuł, że nie jest sam. Że jest z nim jakaś niebywała siła, która mu pomaga. Był pewien, że się dostanie na upragnione studia... To uczucie było równoznaczne z pychą, czuł że nie ma innej możliwości, że tak będzie. Niestety na początku okazało się, że gówno... lipa - nie przyjęli go... Nie mógł się z tym pogodzić. Ta intuicja była tak silna. To przeświadczenie tej siły będącej z nim. Wracał do domu, do Łodzi z myślą, że to co się wydarzyło jest niemożliwe, że przecież czuł inaczej, a rzadko czuje inaczej. Po powrocie poszedł spać. Nazajutrz obudził go telefon... Telefon mówiący, że jednak się pomylili. Że jednak dopuścili go do ostatniego etapu... Pojechał - przeszedł ten etap. Przyjęli go.

Tak miało być. Czuł to.

Ateiści powiedzą, że to siła sugestii. On jednak wie, że taki był plan po prostu...

Od tej pory znów zaczął wierzyć w transcendecję. W Boga.

Potem znów, niecały rok temu znów przestał wierzyć, znów uznał że to głupi przesąd. Upragnione studia nie dały mu szczęścia, bo nieumiejętnie je wykorzystywał. Ta samotnia bez Boga nie trwała jednak długo... Znów odzyskał wiarę, przejrzał na oczy, bo zrozumiał powołanie. Studia nie są ważne, ale dar tworzenia jaki ma... zrozumiał czemu ma tworzyć.
Został powołany jest do tego by w konsumcyjnym świecie kultu ciała głosić kult duchowości. Znów odzyskał wiarę, bez niej było ciężko, nie było sensu istnieć... Pustka.
Jednak Bóg ze swoich wakacji wrócił tym razem naznaczając go powołaniem... Wiarą w sens zmieniania świata... Wcześniej to on zaprzeczał jego istnieniu, tym razem to Bóg go opuścił, tylko po to by mógł zrozumieć...

Dwie przypowieści: niewidomy, któremu przywrócono wzrok... czy ta dzisiejsza: o Łazarzu, który został wskrzeszony...

Wiara jest łaską. Jest cudem. Nie każdy może go doznać, choć całe życie poszukuje. Ateizm nie jest czymś równym, co możemy wybrać w opozycji do wiary, nie jest na tej samej płaszczyźnie... gdyż jest na siłę zaprzeczaniem w istnienie sfery duchowej, nie pozwalaniem przyjęcia myśli istnienia Boga. Nieodczytywaniem znaków, jakie się dostaje. Zaprzeczaniem czegoś oczywistego. To ateizm jest iluzją... Nie odwrotnie. Ale by to zrozumieć potrzebny jest cud przywrócenia wzroku - wskrzeszenia...

Nie tylko teoria...

Kiedyś przeczytałem fragment książki pt. Modlitwa praktyczna. Szerzej o tym wspominam w rozmowie z ziomkiem, którą przytoczyłem w poście Rozmowa /czyli Maga z Kapłanem GGadka/
Jeśli modlisz się za kogoś w pociągu, kto jest smutny, po chwili widzisz lekki cień uśmiechu na twarzy. Modlitwa w intencji kogoś działa. Jeśli nie możemy komuś pomóc bezpośrednio zawsze możemy pomóc pośrednio - myśląc o nim/modląc się. Wielu z Was puknie się w głowę. Powie: "ten ziom oszalał".
I nie dziwię mu się, bo pewnie ja jakiś czas temu powiedziałbym to samo o osobie, która wygłasza takie poglądy.
Jednak zostałem wskrzeszony na nowo i już tak nie powiem... Doświadczyłem tego. Wiem na wielu przykładach, że to działa, bo modliłem się za wielu i widzę w nich zmianę. Teraz pewnie przemawia pycha przeze mnie. Chcę, rzec jedno jestem prochem marnym i w proch się obrócę, bo to nie dzięki mnie się zmienili, tylko oczywiście dzięki łasce Boga. Ja o nią jedynie prosiłem. Nie zawsze można być jednak wysłuchanym i trzeba to przyjąć w pokorze. Tym różni się modlitwa od magii. W jednej prosisz i wiesz, że nie musisz być wysłuchany. Nie od Ciebie to zależy, ale przyjmujesz to z pokorą. W drugim wypadku ty jesteś bogiem i wydaje ci się, że dzięki swojej mocy zmieniasz i jeśli się nie uda to do siebie masz pretensje (jednak w przypadku magii w istocie to nie jest twoja moc, tylko moc sił zła, które są niewidoczne, wmawiają ci że to dzięki tobie... Bo zło jest brakiem dobra, nawet jeśli początkowo wydaje się że jemu służy...) Zresztą w przypadku magii w większości wypadku nie czynisz tego dla drugiej osoby tylko dla siebie... Dla siebie żądasz...
Przestańcie myśleć tylko o sobie!
Módlcie się częściej za innych. Uwierzcie, że to może zadziałać. Modlitwa nie musi się objawiać w nudnej formułce znanej z kościółka - wystarczy, że po prostu pomyślicie o kimś ciepło. Powiecie, że chcecie by był szczęśliwy. Poprosicie o szczęście dla tej osoby u Siły Wyższej. Od tego zacznijcie a doznacie łaski. Pozdro.

8 marca 2008

Memory find

/post napisany pod wpływem/

Czasami jest tak, że pamięć zmusza do łez.
Nostalgia.
Sentyment.
Wracasz do jakiś miejsc i mówisz sobie: byłeś tu pare lat temu, dwa, trzy, rok... Dawno? Nie dawno niby, ale jakby cała wieczność... Byłeś tu... pamiętasz swój stan emocjonalny wtedy... Na nowo go przeżywasz... Będąc po raz kolejny w miejscu gdzie byłeś kiedyś chce Ci sie płakać... chcesz by było jak wtedy...
Ale to inny czas, to już inne miejsce...
To zderzenie wraz z wspomnieniami wyciska łzy... Krokodyle, może pterodaktyle... Nie cofniesz go. Nie pójdziesz na tą samą stacje, co niegdyś z kwiatkiem róży kupionym dla swojej ukochanej, ta stacja jest inna, ma nowe bankomaty, nowy wystrój, nie dasz już więcej kwiatka, a potem nie obejmiesz za ramię dziewczyny, słodkiego kwiata... pączka miłości, który nie chciał rozkwitnąć... Katowice to inne Katowice, niż wtedy gdy przyjeżdżała do ciebie... do mnie znaczy się.... to już inne miejsce inny czas.... ale będąc w tym miejscu, nowym miejscu nadal masz w pamięci tamto.... ale teraz czas biegnie szybciej... popęd seksualny wykorzystujesz w twórczości nie w realności... seks vs. tworzenie... masz w chuj pomysłów...
6.04 rano pociąg... jedziesz nim do tamtego sentymentów miejsca... czas biegnie szybko, bo masz mnóstwo pomysłów, które w zeszyscie w kratke spisujesz.
Wysiadasz na stacji... wspominasz...

Uwielbiam wspomnienia. One nas tworzą. Uświadamiają o naszym jestestwie. Musze zapalić... Zaraz wracam (sławetne zw w gg, elo...)

...

Tonę znów... Milion słów...

Każdy z nas pragnie szczęścia... Szczęście zawarte we wspomnieniach... Te które są piękne te wskrzeszamy... Na nową żyją... Mogą żyć dzięki miejscu w którym się narodziły... Tak jak teraz w miejscu gdzie w tej chwili piszę te słowa w pamięci mam nieziemski seks... co prawda wspomagany, bo po zielonych środkach quasi-halucynogennych, tzw. marihuany (czyli jak moja babcia mówiła: marihwany...)... był piękny tożsamy ze zjednoczeniem, tantrycznym seksem miłości jestestwem 9 lat temu.. go wspominam on we mnie żyje tu na Retkini...

Nostalgia... sentyment... wskrzeszanie wspomnień... to szukanie szczęściaktór, tego które było ale nagle (to po diable) się skończyło... wracanie do tego minionego... tego co już nie powróci...

To piękne uczucie... Aż rozpierdala wnetrze [:madmłałazel myślałem, że jesteś z Piaseczna a nie z wyższych sfer]....

Ale czy mamy żyć wspomnieniami?
Może trzeba nowe doznania kreować? Może będą piękniejsze?
Tylko czemu te z przeszłości są nadal takie fajne? Nic a nic się nie zmieniają?
Może czas by przestać monotonne, brzydalskie życie prowadzić, świńskie... może trzeba mieć lepsze wspomnienia? Jakaś mulatka... coś... kurwa.... co ja pierdole...

NON OMNIS MORIAR....

Ej...
Weź się w garść, masz dopiero 26 lat za 8 miesięcy nie całe (06.10)....
Co powiesz za 10 lat? Będziesz się śmiał, jak twoi (czyli moi) wnukowie w second life będą zlewać z tego first...
Więc nie pierdol...
Nie żyj wspomnieniami....
Żyj tym co będzie...
Staram się.
Za słabo.
Postaram lepiej.
Obiecuje.
Game over.

Downloading information...
Download copmlete.
Hurra.
Elo. I love you all. :*************************
Nie tylko wspomnienia.
Kocham co będzie.
Niech będzie cokolwiek...
Za dziesięc lat, będzie to nie cokolwiek, ale coś wypas.... Kwestia czasu. Elo...

/nie wiem co napisałem, tak naprawdę powyżej... prawdopodobnie miałem około 2 promili alkoholu we krwi... weźcie to pod uwagę czytając. Pozdro./


Yooooooooooooooooooooooł.

P. S. Ja szukam tej miłości dziiiiiś... szukam szukam... tej miłości dziiiś.... /Mes znajdź kurwa to ja też, elo!/

P. S. 2. O kurwa, ale chujowy ten post (hejting sam siebie rulez). Słuchajcie reasumując chodziło mi o magie wspomnień... uwielbiam je.... a Wy? Mam ich tysiące... całego internetu by nie starczyło gdybym chciał je przekazać więc wybaczcie... Poooooooooozdroooooooooooooooooo. /ale się najebałem.. - jak nigdy dotąd/

P. S. 3. Jeśli nie bedzie komemtarz odnośnie tego postu to prawdopodnie jak wytrzeźwieje zostanie on skasowany bo pierwszy raz piszę post tak bardzo najebany....