2 września 2008

Antybohater

- Pomóżcie, ludzie...napadli mnie!
Słyszeliście to kiedyś?
Bo ja wczoraj. To jest Eudezet nie Hollyłódź, taka prawda...
Dwóch naćpanych ziomali napierdalało jednego kolesia.
Nie pomogłem. W myśl zasady "nic nie wiem nie widziałem z boku stałem". I co z tego że chciałem? Szans nie miałem. Tamci ewidentnie byli naprochowani... było ich dwóch (ech, chyba się tłumaczę)
- Pomóżcie, zaraz przyjedzie policja! - mówi kolo na ziemi i po chwili dostaje z buta w ryj...
Jak on zdążył ich wezwać? Obok stoi 50-letni facet z wąsami i też tylko patrzy, też nie reaguje. Bity koleś ewidentnie krzyczy do mnie i tego kolesia, bo wokół nie ma oprócz nas żywej duszy...
Jak przyjedzie policja to tym bardziej lepiej odpuścić. Jeszcze ciebie pomyłkowo aresztują. Poza tym jeśli ci kolesie, co biją są z twojej ośki (a było to wielce prawdopodobne), to lepiej nie mieć u nich przejebane. Pomożesz, a potem cię znajdą.
Cóż, znów się tłumaczę. Tchórzliwa wymówka.
Czuję się podle. Następnym razem ja będę napierdalany i też mi nikt nie pomoże.
Nie jestem Nemezis. Nikt nie jest.
A może fajnie by było założyć maskę na ryj i do akcji, jak w komiksach... Nemezis. Superbohater posiadający ego tej bogini. Mroczny rycerz... Fikcja. Rzeczywistość to nie je bajka. Może następnym razem...
Gówno. Dół. Tchórzostwo. Tak się czuje. Chociaż prawda jest taka, że jakby robili coś jakiejś lasce to bym nie odpuścił, ale koleś powinien sobie dać radę. Takie prawo dżungli. Prawo samców. Tym bardziej, że napierdalany ziom przeważył szalę mojego zawachania mówiąc:
- Bij tamtego! Nie mnie! Zobacz! - wycharczał wskazując na wąsacza.
Zdecydowałem. Odpuszczam. Koleś nasyłał ich w moją i wąsacza stronę, w akcie desperacji. Przestał prosić. Poszedłem do domu...

Policja podjechała - widziałem z balkonu. Zatrzymali oczywiście nie tych co trzeba... Może lepiej było pomóc?
A Wy? Pomoglibyście? Wam ktoś kiedyś pomógł?
Polski naród to bohaterowie, czy anty?
To chyba pytanie retoryczne, choć chciałbym się mylić.
Pozdro.