9 września 2007

Czas Ludzi Letnich

Gadałem z kumplem w południe i mówię mu, że mam podły nastrój dziś (wyżyłem się na nic nie winnej rodzinie mej krzykiem, bo mnie znów diabelski wkurw opętał dziś, tym razem poranny, muszę chyba sam mieszkać, albo jakiegoś wora bokserskiego sprawić).

Ziom się przejął i mówi wyluzuj, wpadnij do nas – jest u mnie dziewczyna – obejrzymy film razem, tylko weź piwo. Ja mówię spoko… Nastawiam się, nakręcam, snuje plan na popołudnie, bo to zajebisty film na relaks (Plan doskonały – Spike`a Lee, polecam na wkurwienie), nie ważne że widziałem, chętnie znów obejrzę. Dobre filmy trzeba oglądać wiele razy i za każdym razem szukać w nich czegoś innego (co o książkach rzec nie można chyba).

Nastrój się lekko poprawia. I nagle jeb – dostaje w głowę tępym narzędziem w postaci smsa, od owego zioma: - Albo wiesz co? Nie wpadaj, sory ale dziś ostatni dzień jesteśmy sami, jutro starzy wracają i sam rozumiesz…

Sam rozumiem sperma Ci relacje z ludźmi zalała, ziom. Nara.

W pewnej bardzo mądrej 2000 lat około mającej książce (niezależnie czy ktoś wierzy czy nie winien przyznać, iż jest uniwersalna) jest taki oto fragment: Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust" (Ap 3,15n) (Czytaj wyrzygać... – wtedy nie tłumaczyli dosadnie).

Ludzie w dzisiejszych czasach boją się być gorący lub zimni. Wolą być letni, gdyż uwierzyli, że światem rządzą kolory szarości. Ja natomiast wierzę, że jest czerń i biel, a kolory szarości to zawsze domieszka czerni.

Jak się objawia ta wiara ma nieszczęsna. Ano tak, że albo mówię komuś spierdalaj (nie ważne czy w miły czy niemiły sposób, ważne że jednoznacznie), albo mówię fajny/a jesteś [nie oznacza to, że się wcześniej czy później nie wycofam z tych słów, tylko krowa nie zmienia zdania przecież].

Niestety przez to targają mną skrajne emocje. Nie ma we mnie emocji pośrednich.

Kolega ostatnio powiedział: „Chciałbym zobaczyć twój mózg, niech jakieś badania przeprowadzą póki się nie wykończysz. Raz jesteś potulny jak baranek, za drugim razem zły jak wilk”. Racja – raz nienawiść, raz miłość, raz przytulenie, raz agresja, raz uśmiech, raz płacz. Ale tak jest człowiek skonstruowany chyba. No może ja trochę inaczej, bo ja bardzo często zmieniam stany emocjonalne. Za często. Inni mniej. Zazdroszczę im trochę tych szarości emocji, ale póki co dobrze mi z moim emocjonalnym kameleoństwem: nigdy nie śmieje się przez łzy, nigdy nie głaszczę krzycząc itd. Mam nadzieje że mi przez to nie odbije kiedyś.

Dlatego też nie cierpię następujących sytuacji:

- Dzwonię. Nikt nie odbiera.

- Piszę. Nie odpisuje.

- Piszę. Odpisuje zdawkowo.

- Umawiam się. Nie przychodzi.

- Obiecuje. Nie spełnia.

- Rozbiera. Nie daje. (chyba, że to tylko marchewka na kijku jest i da kiedyś heh – ale samiec ze mnie ;)

- Mówi coś. Okazuje nieprawdą (patrz post: Mój ziom: kłamca)

Tacy ludzie z daleka od NemezisEgo proszę. Gdyż NemezisEgo wyznaje jeszcze jedną maksymę z tej mądrej książki:

„Wasza mowa niech będzie: "Tak - tak, nie - nie". A co nadto, z zepsucia jest.”

Życzę by mowa Wasza taka właśnie była. Sobie również.

Peace.

P. S. Oczywiście to nie oznacza, że nie lubię takich letnich ziomów, czy ziomalek. Sam czasem ulegam temu (ale rzadko mam nadzieje). Staram się ich zmienić jedynie. Nie bójcie się, nie lękajcie uznać czerń lub biel (albo albo – wszystko postawić na jedną kartę, trzymać się tego nie mieć szarości odcieni, które są rozdarte i nic nie warte). Zaprawdę powiadam Wam, jakem NemezisEgo - tak się lepiej żyje. Chyba. Pozdro.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Devil, nie przeszkadz mi to, że piszesz o swoim życiu. Większości z tych rzeczy nie będzie mi dane doświadczyć, ponieważ dotyczą one Ciebie osobiście; natomiast w historii o której tu piszesz uczestniczyłem i jest mi smutno jak w marny sposób przeinaczasz rzeczywistość, kolejność, sens i zanczenie zdarzeń, które miały miejsce tej nocy. Z taką pamięcią i widzeniem rzeczywistości w pisaniu scenariuszy raczej się nie sprawdzisz.

NemezisEgo pisze...

Komentarz ten powinien dotyczyć postu "Sen o Warszawie /Warsaw by night/ zapewne, a nie "Czasu Ludzi Letnich". To informacja dla czytających bloga. A teraz do Ciebie:

Cóż mogę powiedzieć... Jeśli masz ochotę możesz opisać swoją wersję tamtych wydarzeń w tym blogu (w komentarzach). Proszę bardzo. Miejsca jest dużo... Nie krępuj się. Zapewne dużo lepiej odtwarzasz rzeczywistość, niż moja marna osoba. W końcu jesteś zawodowym scenarzystą. Pisz więc. Nie ocenzuruje, ani nie wyrzucę tego co napiszesz. Czekam. Pozdro.

Anonimowy pisze...

Do czytelnikow - jestem tym czlowiekiem o ktorym autor blogu twierdzi ze sperma zalala mi relacje z ludzmi.
Do autora blogu - chlopcze jestes hipokryta albo nieswiadomie przeczysz sam sobie. Z jednej strony prawie w kazdym wpisie placzesz, ze szukasz milosci i prawisz patetyczne bzdury a z drugiej strony nie potrafisz dostrzec tego uczucia w ludziach, ktorzy cie otaczaja.
Poczulem sie urazony tym stwierdzeniem, ale z tego co widze nie tylko ja mam watpliwosci co do twojej interpretacji rzeczywistosci. Moze warto czasem nie nadawac pochopnie znaczenia pewnym faktom?
Ja cie znam i przymykam oczy na twoje wystepki ale pomysl ze innych mozesz tym do siebie zrazac.