3 września 2007

Zabrał mnie na cmentarz, bo były dziś imieniny dziadka.
Po powrocie powiedział, żebym poinformował o tym babcie. Ja uczyniłem to. Ale ponieważ nie odzywają się do siebie od 2 lat to rzekłem tacie, że nie. Cel tego jest taki, żeby sam o tym powiedział. Nie musi z nią gadać długo - mówię:
- Wejdź i powiedz, że byłeś ze mną na cmentarzu. Że postawiłeś znicz na grobie dziadka. Tak tylko chciałem Ci powiedzieć o tym mamo. Dobranoc. Tyle.
Ale on, że nie - są czyny których się nie wybacza. Zachowuje się, jakby to była jego kobieta i mieli ciche dni. A to przecież jego mama. To też mu mówię. Oraz to, że on jest młodszy. - Tato, starszym ludziom się ustępuje.
Babcia nie lubi kobiety mojego taty. To jej wróg. Więc analogicznie babcia stała się wrogiem mego dawcy życia, oraz jego obecnej partnerki. Mają wspólny front "antybabciny".
I mówię, że przecież jak pogadasz z babcią nie złamiesz paktu z Marysią. Nie zdradzisz jej z własną matką przecież. To inna miłość jest. Ale jak grochem o ścianę niestety. Normalnie "Plac Zbawiciela" w domu heretyckiego lidera...

Po powrocie do domu wysłałem maila:
"Przecież masz ochotę powiedzieć babci o tym, że byłeś na cmentarzu Tato, po to mnie tam zabrałeś. Więc rób co Ci dyktuje serce, ale nie przy użyciu pośredników. Ściskam. Papapapa. /pozdro/."
Jednak nie wiem na ile misja dobroci się sprawdzi, ale uważam ją za w 10 procentach wypełnioną. Tylko co zrobić z Marysią? Jak pogodzić babcie z tatą? Jak sprawić, że Marysia i tata się odnajdzie w tym pojebanym trójkącie do którego wszyscy się przyzwyczaili :(
Pisząc to pomyślałem, że odezwę się do Igora - mego przyrodniego brata. Wysłałem smsa żeby odezwał się na gadu. Sprawa w toku. Peace.

-----------------------------------------

Spotkałem 19-letniego syna znajomej mojej mamy, jak wychodziłem z psem.
Chłopak od niecałego roku zaczął wychodzić z domu... sam...
Wcześniej widywałem go tylko i wyłącznie w obecności swojej mamy... Teraz zmienił się - kolczyk w uchu, rower. Już nie pojawia się tak często u boku mamusi. Ale czasem pojawia. Ech.
Do 18 roku życia chodził do kościoła, sklepu, parku... z mamą. Nie widziałem go z żadnymi ziomkami, koleżankami, ani samego. Od zawsze jego postać kojarzyła mi się z następującej treści obrazkiem:
"Młody nastoletni mężczyzna szedł obok niższej od siebie 50-letniej kobiety, u której na szczęście siwy włos jeszcze nie pojawił. Ma ona lekki defekt - jest garbata. Szli tak razem, on smutny, ona przygarbiona, ale uśmiechnięta".
Zawsze żal mi było chłopaka. Jego rówieśnicy musieli mu strasznie dokuczać. Dzieciaki w tym wieku są wredne i okrutne.
- Maminsynek, maminsynek - krzyczeli zapewne, gdy mama przychodziła po niego pod szkołę. Masakra. W dodatku jego ojciec nie żyje. Stąd pewnie owa narkotyczna relacja z mamą.
Dlatego też w szoku byłem jak zobaczyłem, że się usamodzielnił. To istny detox od mamy: kolczyk w uchu, luźny styl bycia, fajeczki bajery. Kiedyś z kumplem spotkałem go jak odprowadzał dziewczynę na PKS. Była z Ozorkowa. Machał jej. Wtedy pytam, jak się poznali, a on że zagadał do niej, puścił oczko itd. /Wtedy on mnie namawiał, żebym poznał kobietę, ale jakoś wtedy nie miałem zajawki (film był moją kobietą ;)/
Więc dziś pytam co u niego? A on, że spoko. Pytam co u tej z Ozorkowa. On, że kontakt się urwał, ale ma co innego na oku. Czemu się urwał? Bo się przestała odzywać. Ja mówię to napisz: czemu i co u niej? A on: że dzwonił raz ale jakoś nie iskrzy. Ja mówię, żeby zapytał w smsie co u niej. A on, że kobiety nie lubią nachalnych facetów (ech skąd ja to znam ;).
Więc ja:
- No racja, skąd ja to znam...
A on, że teraz z innymi się ustawia, jednej postawił kino, wydał ostatnie 50 zł (mówił jakby to maaaaaajątek był) i lipa. Więc ja - starszy kolega radze mu, żeby następnym razem jak będzie miał sytuacje w knajpie czy gdzieś z laską w restauracji, żeby powiedział jej taki tekst oto:
- Mogę za Ciebie zapłacić, ale nie wiem czy chcesz, bo podobno w Anglii można za takie coś dostać w twarz od kobiety, którą się zaprasza, gdyż tam dziewczyny chcą być na równi z facetami.
I mówię - wtedy czekaj co odpowie, jeśli powie że nie żyjemy w Anglii tylko w Polsce to płać (w końcu to nasza tradycja zapewnienia damom bytu). A on na to, że no spoko, ale to on ją zaprosił więc sam rozumiesz. Ja mówię spoko, jeśli przed spotkaniem zaprosiłeś to ok.
Po czym zaciągnąłem się fajką (pomyślałem przez moment o moim natchnieniu o na A imieniu, siedzącym przed komputerem i czekającym aż wrócę z psem, żeby się dalej inspirować przy gg niestety jedynie) i rzekłem:
- Skoncentruj się na jednej dziewczynie mówię ci. I jeszcze jedno ci powiem... sory, że to powiem... Powinieneś mieć dziewczynę i z nią chodzić... nie z mamą...
( ups... czasem mówię zamiast najpierw pomyśleć, ale akurat myślami byłem gdzie indziej wtedy i dopiero gdy to powiedziałem, pomyślałem, że może za ostro).
On wtedy się żachnął, jakby gadał z kolegą z klasy:
- Ja nie chodzę z mamą!
Ja mówię no wiem, spoko. Zmieniłem temat. Mówię: to matura teraz? On, że tak. Ja mówię spoko dasz radę. Tylko znajdź sobie coś co Cię zajawia. Co cię zajawia? Polski? On, że tak. Ja mówię piszesz coś? On, że wypracowania lubi pisać do szkoły. Ja mówię, no ok ale coś poza szkołą? On, że coś tam próbuje. Ja mówię: masz internet? Może blog jakiś coś? On, że nie ma komputera. Ja mówię, że teraz można za 100 kupić jakiś. On, że rower go kręci i że przyjdzie do mnie może skorzystać z kompa. Ja mówię, no to spoko tylko, że pracuje, a weekendy mam raczej zajęte, ale jak będzie chwila to luzik. I nara nara.
Pomogłem? Mam nadzieje, że w jakimś stopniu tak. Don Kichot ze mnie, ale dobrze mi z tym. Pozdro.

Sum-A-Sum-A-Rum

I teraz pomyślmy. Czy te dwie akcje dzisiejsze, jakże w sumie różne - nie są do siebie jakoś analogiczne. Mama tata. Syn, matka. Czy przypadek nie jest na usługach przeznaczenia? Czy Istota Wyższa zsyłając ludzi na naszej drodze nie przemawia do nas? Czasem jej odpowiadamy, szkoda że tylko czasem...

1 komentarz:

xenna pisze...

Ogólnie ciekawe, tylko po co te wulgaryzmy? Masz talent literacki, ale nie piszesz w końcówkach słów np. "ę" tylko "e", poza tym po przecinkach nie robisz spacji, a to jest podstawowy warsztat. Opisując konflikt ojca z babcią prezentujesz niską psychologię. Muszą być przyczyny, które do tego doprowadziły. Po co twój ojciec mieszka z matką? Nie może się wyprowadzić? Współczuję tej jego Marysi. Mieć złą teściową to dramat.