Niewidomi. Jadą pociągiem. We dwoje w przedziale. On i ona. On około 30 lat, ona około 60. Jak matka i syn. Okazuje się jednak, że to małżeństwo. On przy kości, prawdopodobnie nadwaga. Ona z lekkim brzuchem, ubrana w tanie spodnie z materiału dresowego z gumką na pasku. Jej ociemniałość polega na tym, że ma zamknięte nienaturalnie oczy. Jedno oko co jakiś czas otwiera. Mało rozmawiają. On słucha radia. Wstrząsa ich wiadomość o śmierci amerykanki odłączonej od maszyny odżywiającej.
ONA: Będziesz musiał założyć czapkę jak wysiądziemy
ON: Chyba tak… ale w czapce… Jak ja będę wyglądał…
On jest jakiś taki ciamajda. Ciepłe kluski…
ONA: Jak to miło zobaczyć znów Sosnowiec, bo tak długim czasie. Zobaczyć…
Nienaturalność różnicy wieku.
A ja siedziałem i patrzyłem na nich… I myślałem, że ona mogła mu nie mówić ile ma lat /kiedyś znajomy moich rodziców – wybaczcie nie będę political corectness – pedał umówił się z niewidomym kolesiem i mu ściemnił, że ma 30 lat, a miał 50/
I tak samo tutaj on przecież tego nie sprawdził /chociaż byli małżeństwem, więc ta teoria raczej nie ma podstaw/.
Wyglądali na pogodzonych z losem, ale czy kochających się nawzajem? Rzekłbym, że raczej żyjących ze sobą z przyzwyczajenia. Pytali co chwila jaka to stacja. Wiedzieli kiedy pociąg wjeżdża na stacje. Nie wiedzieli na jaką. Nie wiedzieli czy w przedziale pali się światło czy nie. Ona powiedziała, że już chyba po zachodzie słońca naciskając na zegarek, który komputerowym głosem poinformował, że jest 19.27.
Wysiadali z pociągu. On pierwszy. Ona później. Mimo tego, że on wyglądał na ciamajdę to ona z trudem wysiadała, a on zachował się jak prawdziwy mężczyzna mówiąc:
ON: Elu dwa stopnie i później duży krok do przodu.
To zajebiście ciekawe… Ja jako istota empatyczna /patrz post: Sen o Warszawie /Warsaw by night/ często próbowałem sobie wyobrazić jak to w istocie jest… Jak oni odbierają rzeczywistość, jak tworzą relacje między ludźmi. Raz udało mi się przeżyć ten stan praktycznie, rzekłbym namacalnie. Otóż w Łodzi istnieje alternatywny teatr… Nie ma w nim sceny, tylko korytarze, gdzie nic nie widać kompletnie nic. Przed „spektaklem” zakłada się specjalne skarpetki, gdyż w tych korytarzach można wpaść w piasek… Leci muzyka. Jest nakaz: nikt nie może się odezwać… I nie ma aktorów. Wszyscy uczestnicy spektaklu to aktorzy. Ale mrok jest wszechogarniający, im bardziej zagłębiasz się w korytarze, tym bardziej czujesz się niepewnie. Odwracasz się a tam ciemność. Mrok we wszystkich kierunkach. Ciężka bania. Wracałem 4 razy do światła z zamiarem wyjścia z tego „teatru”. Jednak przełamałem się… Za piątym razem postanowiłem nie wracać i dotrwać do końca. Tym bardziej, że w środku byli inni ludzie (i moi znajomi), więc powiedzmy, że czułem się bezpiecznie… Chociaż nie bardzo, bo może organizator tej akcji miał noktowizor ;)
Inni ludzie budzili tajemnicę. Nie widząc ich pragnąłeś, chociaż rozpoznać płeć. I wiecie po czym niewidomi rozpoznają płeć, gdy niemożliwy jest głos? (pomijając spoconych męskich samców – czyli zapach)… Oczywiście po dotyku. Ale co dotykasz najpierw by poznać płeć? Zamknij oczy. Pomyśl. Nie czytaj następnego akapitu.
Już?
Dłoń.
Zwolennicy nowej płyty Pezeta pewnie czują się zawiedzeni, ale serio. Nie cycki, nie twarz… tylko dłoń. Gdy nic nie widzisz, a spotykasz na swojej drodze ludzką istotę pierwszą czynnością jaką robisz jest wyciągnięcie dłoni… I co ciekawe czynisz to zupełnie nieświadomie /jak pewna laska jedząca pizze przed obroną, w pewnym kawałku ;/. I druga osoba również… Intuicyjnie wyciągacie do siebie dłoń, albo chcecie właśnie dłoni dotknąć. Muzyka się zmieniła… Był most… różne kondygnacje… Ciemność… A na końcu głos jakby Boga…(niestety nie pamiętam co mówił)… I światła w teatrze się zapaliły (na szczęście przyćmione, by nie zszokować). I o dziwo przestrzeń teatru stała się mniejsza, niż w momencie, gdy zostałeś pozbawiony zmysłu wzroku…/ ała…ała…wyobraźnia działa… /
Cóż na końcu tylko powiem, że post ten wymaga wersji w mp3, także zamknijcie oczy i wczujcie się raz jeszcze, tym razem bez użycia wzroku. Pozdro.
wersja audio: teatrmroku.mp3
11 komentarzy:
te pseudointelektualny baranie, poczujesz nasze dlonie a raczej piesci wkrotce. to dopiero bedzie wzniosle przezycie.i nie pomoze gruby lancuch od roweru.................
Straszysz, czy obiecujesz?
zobaczymy czy bedziesz taki odwazny jak spotkamy sie pod nr 124 frajerku...............
O której? Będziesz sam, czy weźmiesz kolegów, frajerku? Nie mogę się doczekać... Elo.
o ktorej? chcialbys wiedziec?porozmawiamy jak sie spotkamy konfituro. przypomnimy ci te odpowiedzi przyjacielu policji.
Nie jestem przyjacielem policji. Jeśli chcesz mnie zastraszyć to Ci się nie udało. Bujaj zwalić konia albo jedź do Iraku, może wtedy Ci przejdzie głupota jaką jest agresja. Aż dziwne, że udało Ci się doczytać fragment o dłoniach. Podziwiam, prostaczku. Cya.
Aha i nie pisz w liczbie mnogiej. Jak jesteś honorowy to przyjdziesz sam, a jak nie to będzie świadczyć tylko o tym, że bez ekipy jesteś tchórzem. Jak będzie Was kilku to pewnie dostanę wpierdol, ale z myślą o tym, że Ty jesteś zwykłym tchórzem. Żałosne.
EJ CO JEST KURWA!!!! ZOSTAWCIE MOJEGO ZIOMA BO BEDZIECIE MIEC PSZEJEBANE!
ólidza padszy...
grafomana grafomania graffitowa do zesrania myslisz ze tu tworzysz rymy tyles wart co litr uryny
;D
gram-atyka
graff-i-towar
gram-za-słowa
granat-owal
granat-towar
graffologa
grass-ologa
gra-na-blogach
gramtuBoga
grapoblogowana
................pip........
error.
Ps. Podobno uryna bywa lecznicza / przodkowie mieli taki zwyczaj / że ją pili / piiiis :D
Ps. 2. Niektórzy piją do tej pory i to nie tylko ze względów leczniczych. Czyżbyś był fetyszystą (bo spiłeś czytając)?
Elo.
Prześlij komentarz