13 kwietnia 2008

Pochwała T(v)ANDETY

Popularność w dzisiejszych czasach zyskują krety czytające pogodę, dziwki puszczające się w reality show, prezenterzy programów o showbiznesie, którzy robiąc wywiad z artystami sami stają się gwiazdkami. Tfu. Pluje na to jakem Nemezis.

Ktoś kiedyś napisał, że niebawem każdy będzie artystą. I to chyba zaczyna się spełniać. Tylko, żeby być artystą nie wystarczy pokazać mordę w tv, trzeba jeszcze mieć talenty. Więc tylko fragment tego się spełnia - teraz każdy może być popularny, ale na szczeście nie każdy artystą.

Co to za świat, żeby Zanussi musiał zniżać się do poziomu Dody-Elektrody, żeby przypomnieć o swoim istnieniu? Może i dobrze zrobił bo tępaki-fani tej pani o nim usłyszą, bo wcześniej jedynie Radka Majdana biografie znali na pamięć, a tym razem może poczytają też coś o Krzysiu, może nawet sięgną po genialne filmy (Iluminacja czy Barwy ochronne rulez)... Dziś Zanussi nie istniałby bez Dody i to jest w tym wszystkim żałosne. Gościa, który powinien być autorytetem, który zrobił genialne filmy nikt nie zna i nie chce poznać, bo nie był w reality show, nie zapowiadał pogody i nie nosi latexu (choć akurat w tej kwestii cholera go wie ;).

Dziś w mediach istnieją beztalencia. Prawdziwi artyści, sztukmistrze zeszli do podziemi. Ale wina nie leży tylko w mediach, ale też w owych artystach, którzy utrzymują podział sztuki wysokiej i niskiej. Dlatego respekt dla Zanu za próbę połączenia.

Idąc tym tropem tak się zastanawiałem dlaczego by nie zrobić Big Brother`a w innym wydaniu. Nie Big Brothera gwiazd, ale Big Brothera artystów z krwi i kości, albo z inteligencją polską... (np. filozof, teolog, psycholog, malarz itp.) a nie disco-polo frajerami, czy podrzędnymi aktorzynami... I myślę, że to mogłoby się sprawdzić, bo paradoksalnie tak naprawdę społeczeństwo ma dość mięśniaków-bokserów i z chęcią zasmakowali by czegoś nowego... Rozmów zamiast gołych dup o 23 (oj chyba jestem idealistą...)

Problem w tym, że inteligencja nie będzie chciała wziąć udziału w prymitywnym reality-show. Problem też w tym, że media myślą, że społeczeństwo nie chciałoby czegoś takiego oglądać. Ale przecież społeczeństwo ogląda to co serwuje im telewizja, nie odwrotnie, więc decydentom telewizyjnym brakuje po prostu jaj by zaryzykować. I tak kółko się zamyka. Prawdziwa twórczość będzie dla nielicznych, chłam dla mas.

Wkurwiają mnie też kabarety. Podrzędne beztalencia robią tam za aktorów, wdzięczą się, udają tfu nawet myślą, że "grają", a do pięt nie dorastają nawet młodym studentom choćby I-roku studiów wydziałów aktorskich w Polsce. Ale to oczywiście społeczeństwo im wybacza, bo przecież to kabaret... Hahaha... HAHAHA. I ubaw po pachy nawet jeśli widzimy, że gość Halamamalalasrala jest chujowy. Ale społeczeństwo wybacza, bo myśli, że to ekstremum talentu, myśli że media promują talent. Nie wie, że wcale tak nie jest, bo nie ma okazji zobaczyć choćby występów prawdziwych aktorów w tzw. piosence aktorskiej (ostatnio widziałem i koleś robił nawet bit-box). Gdyby media dały szanse społeczeństwu poznania prawdziwych ludzi z umiejętnościami, profesjonalistów, a nie amatorów z pewnością telewizyjne kabarety przestały by się cieszyć popularnością... przynajmniej kabarety w tym wydaniu. Kabarety lansujące amatorszczyznę aktorską...

Do cholery! Powinno być odwrotnie. To kabaret i reality show itd. powinien być w podziemiach jako sztuka niższa a nie odwrotnie!

Mam wrażenie, że dzisiejsza kultura odwróciła się o 180 stopni - stanęła na głowie.
Bo przecież kiedyś, w czasach np. Szekspira to teatr był uważany za sztukę bulwarową, dla plebsu. I wtedy inteligencja tam nie chodziła. A dziś? Dziś odwrotnie. Nikt z telewizyjniech maniaków nie chodzi bo kurwa myśli, że to nuda, że to relikt, że to sztuka wyższa, a on pragnie rozrywki a nie duchowych przeżyć... Ale przecież to gówno prawda - po prostu nikt nie zna współczesnego teatru, nie zna, bo musiałby ruszyć dupę, a Dode-Jole zna bo ma na wyciągnięcie pilota... Nikt też nie wie że teatr to frajda i że wcale nie ma w nim pseudointelektualnego zadęcia, a i bluzgi i seks się znajdą...

Ale ludzie o tym nie wiedzą, bo w mediach się tego nie mówi. Istnieje tylko to o czym się usłyszy i zobaczy w tv. Dopiero wtedy mamy świadomość istnienia czegokolwiek. Oczywiście o teatrze mówi się, ale w nadętych programach o kulturze, a nie w MTV (a często spektakle współczesne mają dużo z teledyskowych klimatów, tylko nikt o tym nie wie).

I np. taki wielce szanowny Kuba Wojewódzki czy Szymon "megatandetny" Majewski nie powiedzą w swoich programach choćby o teatrze właśnie... Bo wolą się skupić na tym co znane. Boją się czegoś innego. Boją się reklamodawców... O czym następny program? O teatrze... Co kurwa? Oj to wycofujemy reklamy, bo kto to będzie oglądał! A ja mogę powiedzieć, że wielu by oglądało! Niektórzy z ciekawości nowości, inni ze względu na to, że poznają dowiedzą się wreszcie i zdziwią, że to jest takie cool.. (ja np. widziałem kiedyś spektakl o trójce młodych ludzi co zarzucają pigułę...) To nie społeczeństwo powinno decydować o tym co ma być w tv. Społeczeństwo łyknie wszystko co im się odpowiednio opakuje, więc czemu opakowuje się tandetę w tandetę zamiast sztukę w tandetę (pod jej pozorem - dla zachęty)?

Ale kurcze, przecież tu nie chodzi o podział tego co wysokie i tego co niskie. Tu chodzi o podział tego co tandetne i tego co fajne. O podział tego co amatorskie i tego co profesjonalne!

Skoro byliśmy przy dwóch szołmenach, czas wspomnieć o jeszcze jednym, mianowicie Miśku Koterskim. No cóż powiem tak - dla jego tatusia respekt, ale tego zioma nie. On jedzie jedynie na fejmie starzuszka. Bo co on potrafi? Śpiewać? Buahahaha (patrz "Jak oni śpiewają?") Rymować? Buahahahaa (patrz "Pożycz mnie dwóch stów...") Może grać w filmach? Raczej występować, niż grać. On kurwa nic nie potrafi, może co najwyżej jarać weed w dużych ilościach (kupował kiedyś od mojego ziomka). Czemu zaistniał skoro nic nie potrafi? Bo ma styl. To fakt. Ale styl to nie talent. To nie sztuka. Nawet zwykła kurwa na Red Light District w Holandi oprócz stylu ma też talenty...

Styl zamiast umiejętności. Mięśnie zamiast mózgu. To nasza współczesna kultura. Wymuchanych manekinów, plastikowych lalek. Pewnie też dlatego telewizja komercyjna TVN nie zdecydowała się na kanał Kultura, tylko Style... Żałosne.

Może społeczeństwo woli beztalencia, bo lepiej może się z nimi zidentyfikować? Bardziej przypominają im siebie? Ale jak można być fanem beztalencia? Tego nie kumam. Fanem można być kogoś kogo się za coś szanuje. Nie za bycie i styl, ale za umiejętności... Bo ja osobiście nie chce znać nazwisk tandeciarzy, nic nieumiejących lamerów, które błyszczą w świetle reflektorów, tylko chce znać nazwiska ludzi utalentowanych - tych co potrafią śpiewać, tańczyć, pisać, co potrafią cokolwiek... Chcę mieć tych ludzi na wyciągnięcie pilota, a nie być zmuszonym chodzić do teatru czy kina...

Ale tak jest w każdym aspekcie kultury, bo przecież nawet w hip-hopie chłam typu Grupy Operacyjnej, Mezo, czy Verby zyskuje uznanie, a prawdziwy dobry rap jest w podziemiach, tak samo z każdą sztuką.

Mam nadzieje, że kogoś jeszcze to wkurwia i wreszcie weźmie się za zmienianie tego stanu rzeczy...

Co roku ze szkół artystycznych wychodzi mnóstwo utalentowanych osób. Aktorów, reżyserów, wokalistów, muzyków, tancerzy... Oni jednak nie istnieją. Nie ma ich w naszej świadomości. Dlaczego? Dlatego, że media to rzeczywistość. A to za oknem nie istnieje, istnieje tylko to co w pudle z kineskopem. A pudło to wspiera tandetę. I nie zmieni tego wymiana na plazmę...

Jeśli nie zobaczysz na TVN24, że pali się twój blok/dom, dowiesz się o tym dopiero jak staniesz w płomieniach. Ale wtedy będzie za późno, by wysłać im filmik z tego zdarzenia na "Kontakt24". Szkoda, bo wtedy byś zaistniał, nie? Proponuje byś się rozejrzał wokół, może unikniesz płomieni. Innymi słowy szukaj talentów, olej tandetę. Pozdro.

P. S. Polecam wywiad z Krzysztofem Majchrzakiem. Respekt dla tego zioma - http://film.onet.pl/0,0,1477313,1,596,artykul.html

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Masz dosc nieelastyczny umysl jak na filmowca...

"Idąc tym tropem tak się zastanawiałem dlaczego by nie zrobić Big Brother`a w innym wydaniu. Nie Big Brothera gwiazd, ale Big Brothera artystów z krwi i kości, albo z inteligencją polską... (np. filozof, teolog, psycholog, malarz itp.) a nie disco-polo frajerami, czy podrzędnymi aktorzynami... I myślę, że to mogłoby się sprawdzić, bo paradoksalnie tak naprawdę społeczeństwo ma dość mięśniaków-bokserów i z chęcią zasmakowali by czegoś nowego... Rozmów zamiast gołych dup o 23 (oj chyba jestem idealistą...)"

Chyba nie do konca wiesz o czym mowisz. Najpierw odpowiedz sobie na pytanie: w jakim celu tworzony jest program Big Brother? Otoz wyobraz sobie, ze jest on tworzony dla PIENIEDZY!:) Tak, tak..tworcy takich programow maja zamiar zarabiac na nich KASE. a dzieki czemu ta kase zarabiaja? Otoz (tak. wiem, ze wiesz misiu;) dzieki OGLADALNOSCI! To dzieki niej tworcy dostaja krociowe sumki za czas reklamowy, dzieki niej wiecej ludzi wysle smsa zeby wyjebac z domu tego kogo nie lubi.

a teraz pomysl jak mozna zwiekszyc ogladalnosc? Ty bys zrobil to w niezbyt rozsadny sposob. Zrobilbys reality show niszowy, ktory na dodatek bylby nudny jak flaki z olejem. Kto kurwa normalny chcialby ogladac w reality show jakies daremne wynurzenia polskiej pseudointeligencji? ('dzis wielki brat daje wam zadanie - przeprowadzcie panel dyskusyjny na temat 'co bylo pierwsze jajko czy kura?lolz). Odpowiem ci - NIKT by tego nie ogladal(no moze poza toba i grupka nolife'owych geekow ale to zawsze sie tacy znajda). I teraz wracamy do punktu wyjscia. Nikt nie chce tego ogladac, nie ma reklam, ludzie nie wysylaja smsow - nie ma SZMALU! A tak dadza ladne dziewuszki, przystojnych chlopcow, troche cyckow, klotni i mordobicia, i sukces zapewniony.
Mowisz, ze brakuje im jaj zeby taki inteligentny program zrobic? Ja ci powiem, ze wlasnie je maja bo robia debilny (choc wcale nie tak do konca;) program i jeszcze zarabiaja na nim niemale pieniadze:)

Kolejny temat - KABARETY. Kabarety w Polsce to zenada, ale tylko z powodu tego, ze sa niesmieszne. Nie ogladam kabaretow z nielicznymi wyjatkami.

Teatry... PFF HAHAHA widze, ze wziales sobie do serca nasza rozmowe, ale i tak na niewiele ci sie zdala bo nie zrozumiales podstawowego meritum - nie wszyscy nie chodza do teatru tylko z powodu nieznajomosci go. Niektorzy po prostu nie lubia tego gowna;) ale ty tkwisz dalej w swoim blednym mniemaniu. Mnie chodzenie tam nie sprawia frajdy(nawet jesli sa tam bluzgi i seks - ten argument kaze mi podejrzewac, ze z ciebie wlasnie taki pseudointeligent polski chcacy byc ach i och, a ktoremu sloma z butow wystaje ihahah;). Wole isc do kina na dobry efektowny film niz zamulac w teatrze patrzac jak grupka idiotow na scenie probuje mnie przekonac do tego, ze to co robia jest fajne.

Generalnie popisalbym jeszcze troche i wytknal punkt po punkcie jak schematyczne i czarno-biale, a przez to niekiedy nieprawdziwe jest twoje myslenie zaprezentowane w tym poscie, ale mi sie nie chce. Masz mentalnosc 50-60latka i nie widac, zeby mialo isc ku lepszemu. Teraz bedziesz sie juz tylko starzal i czul coraz bardziej zagubiony i wkurwiony na media i popkulture.

pfff HAHAHAHxD

NemezisEgo pisze...

W nawiązaniu do Twojej ksywki - "Liczy się grubość, a nie wielkość, bo co z tego, że ma dużego jak wchodzi i nic nie czujesz..." - cytat z pewnej fajnej niuni w Big Brotherze.

Co do teatru - inna bania jest jak wiesz, że oglądasz coś co jest nakręcone, niż to co sie dzieje w czasie rzeczywistym (tego wrażenia realności nie zastąpią filmy a`la Cloverfield, R.e.c. czy Blair Witch Project)

Oj chciałbym, żeby to była POPKULTURA, ale to jest po prostu POPŚMIETNIK, ziomuś - szkoda, że nie widzisz różnicy.

Z poważaniem
NemezisEgo aka Mam grubego :) a teraz zazdrość! pis

Anonimowy pisze...

Nie zazdroszcze. Naprawde ;)

Napisalem, ze mam WIELKIEGO a nie dlugiego;) Wielki kutas jest i dlugi i gruby. Taka maczuga jesli mialbym do czegos porownac:) Wiec juz tak nie epatuj ta swoja gruboscia bo zaczynam wierzyc, ze te twoje 6 cm to prawda:D


a z tym biednym teatrem... jak mozesz porownywac cloverfielda z jakimkolwiek spektaklem?? dla mnie nie jest wazne poczucie realizmu wynikajace z tego, ze cos zostalo nakrecone czy jest odgrywane w czasie rzeczywistym. wazny jest efekt koncowy a prawda jest taka, ze teatr majacy o wiele mniejsze mozliwosci niz kino wypada biednie przy nim.

teatr to dialogi, akcja jest o wiele bardziej statyczna a zupelnie nie tego szukam jako widz.

i tyle... koniec dyskusji o wyzszosci swiat bozego narodzenia nad swietami wielkiej nocy!

o.0

NemezisEgo pisze...

Tak 6 cm to prawda... ale w szerokości właśnie :D

No i widać jak mało wiesz o teatrze. I o to mi chodziło w tym poście, że ludzie myślą o czymś negatywnie, bo nie znają, opierają na stereotypach. To już nie czasy gdzie dialog króluje, ale ok żyj w swoim świecie (poza tym w Blair witch project też dialog jest istotny).

Ja nie mówię o wyższości, tylko o inności, bo czasem mam dość zarejestrowanych gotowych obrazów i chcę czegoś w czasie rzeczywistym, innymi słowy (mówiąc popkulturowo) film a teatr to jak film porno, a seks na żywo na Eroticonach (lub kabina z tańczącą panienką po drugiej stronie). Czy gdy użyłem tego porównania - bardziej dociera? Pozdro.

Anonimowy pisze...

Skad wiesz, ze nie znam? Bylem w swoim zyciu na wielu przeroznych sztukach - zarowno tych konwencjonalnych jak i tych mniej. I moge z cala pewnoscia stwierdzic, ze mnie to nie jara, nie pociaga, nie intryguje i co najwazniejsze nie zacheca do dalszego zglebiania wiedzy o nim. Najczesciej odczuwanym przeze mnie uczuciem w teatrze bylo znudzenie i zniecierpliwienie. Masochista nie jestem i z wlasnej woli tam raczej nie pojde. Takze nie udowadniaj mi, ze teatr jest fajny skoro dla mnie nie jest!

NemezisEgo pisze...

Amen.