17 kwietnia 2008

Deja vu teoria własna

Za każdym razem uczucie deja vu ma u mnie charakter metafizyczny, ba nawet przyprawia o dreszcz podniecenia. Rozmawiałem z wieloma osobami o tym i większość stwierdza, że deja vu widzą jako wrażenie, że to samo co w danej chwili się wydarza - wydarzyło się kiedyś. Natomiast ja widzę to inaczej, choć podobnie. Nie mam wrażenia, że wydarzyło się to kiedyś, tylko że kiedyś mi się to śniło. Ostatnio koleżanka też mi opowiedziała, że miała podobnie, a raz nawet opowiedziała przyjaciółce swój sen, który parę miesięcy później się wydarzył.

Jak widzicie odszedłem od medycznej teorii deja vu, która mówi, że obraz z jednego oka podczas tego zjawiska dochodzi z opóźnieniem niż obraz z drugiego, a co za tym idzie stąd wrażenie, że to co widzimy wydarzyło się kiedyś. No właśnie, wydarzyło, a nie śniło jak u niektórych...

Nie wiem też dlaczego, ale to uczucie zawsze kojarzy mi się to z kwestią przeznaczenia. Otóż za każdym razem zjawisku deja vu towarzyszy u mnie przeświadczenia, że tak miało być... Że idę po właściwej drodze przeznaczenia. To wszystko spowodowało, że wymyśliłem sobie własną teorię na temat deja vu, fikcyjną teorię, niepodpartą żadnymi badaniami.

Żeby ją jednak przedstawić najpierw należy przywołać opowieści ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną. Mówią oni, że przed śmiercią widzieli całe swoje życie w przyspieszonym tempie. Zacząłem się zatem zastanawiać do jakich wniosków można by dojść, jeśliby odwrócić tą sytuacje.

Może nie tylko przed śmiercią widzimy całe swoje życie... Może będąc płodem w łonie matki również... Może przez te 9 miesięcy widzimy swoją własną przyszłość, tą właściwą przyszłość. A zatem być może uczucie deja vu jest po prostu naszym wspomnieniem z łona matki. Wspomnieniem o przyszłości. Niezła korba. Ale kto wie, może i prawdziwa. A jeśli to hipnoza regresyjna i powrót we wspomnieniach do łona matki stałyby się otworem do przewidywania przyszłości.

Dużo uczuć deja vu życzę zatem. Mogą oznaczać, że coś wydarza się tak jak powinno... O cholera... ale mam deja vu pisząc to! Masakra.... :)
Pozdro.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

"Za każdym razem uczucie deja vu ma u mnie charakter metafizyczny, ba nawet przyprawia o dreszcz podniecenia."

Normalne. To jedna z glownych cech deja vu. Kazdy tak ma;)


"Jak widzicie odszedłem od medycznej teorii deja vu, która mówi, że obraz z jednego oka podczas tego zjawiska dochodzi z opóźnieniem niż obraz z drugiego, a co za tym idzie stąd wrażenie, że to co widzimy wydarzyło się kiedyś. No właśnie, wydarzyło, a nie śniło jak u niektórych..."

Co to za belkot? Pomijajac juz skladnie tego zdania to niebardzo wyjasniles ta 'medyczna' teorie. Gdzie dochodzi ten obraz z oka? Poza tym jakbys poczytal troche a nie pisal na rympal z glowy na podstawie kiedystam czegostam uslyszanego to bys wiedzial, ze istnieje tez odmiana deja vu - tzw. deja reve, ktore wlasnie objawia sie wrazeniem, ze to co widzielismy kiedys juz nam sie snilo. Szanuj czytelnika;)

Nie odrobiles pracy domowej piszac tego posta. Teoria o spoznionych obrazach zostala obalona kilka lat temu;) Jakbys sie zainteresowal to bys wiedzial, ze uczucie deja vu moze odnosic sie do wszystkich zmyslow a nie tylko wzroku. Poza tym jest to jeden z pospolitych objawow aury padaczkowej co rowniez wyklucza ta teorie i calkowicie obala twoja.

Jeszcze jedna ciekawostka: deja vu mozna wywolywac sztucznie stymulujac elektrycznie pewne obszary mozgu. I gdzie tu miejsce na metafizyke??

reszte twojego posta pomine laskawym "no comments".

NemezisEgo pisze...

Moja teoria jest zupełnie inna niż te Twoje wyciągnięte na wierzch "błędy". Widocznie źle przeczytałeś/łaś posta.

Padaczka niczego nie wyklucza, ludzie chorujący na epilepsję podobno "widzą więcej", więc może lepiej sięgają pamięcią do łona matki.

Stymulacja obszarów mózgu jest sztucznym wywoływaniem tego wrażenia, ale kto wie czy ten stymulowany w łonie matki również nie miał wizji owej stymulacji ;)

Moja teoria jest teorią fikcyjną stworzoną tylko dlatego, że uczuciu temu towarzyszy pewność, że wszystko idzie we właściwym kierunku...

Wolę mniej "mózgowo-racjonalnie" a bardziej "metafizycznie" odbierać rzeczywistość, choć pewnie dla Ciebie to zacofane podejście i np. miłość to też tylko chemia... Nie dla mnie. Tak samo jak wolę pisać z głowy, a nie kopiuj - wklej. Bo co z tego, że jest deja reve, nie o to mi chodzi w tym poście.