14 lutego 2008

Wszyscy jesteśmy pieprznięci!

Wielu twierdzi z Was, że jestem szalony. Nie ubliża mi to. Ba, mogę nawet w jakimś stopniu przyznać Wam rację! Bo normalność jest nudna!

Ludzie szaleni podchodzą pod tą samą klasyfikację co geniusze. Ani jedni ani drudzy nie są przeciętni, a zatem "normalni". Ale czy normalność istnieje? Przecież to kwestia subiektywna. Dla jednego koleś, który nigdy nie przejdzie na czerwonym jest nienormalny, dla tego co nie przechodzi wręcz odwrotnie. Jak mawia Sokół na najnowszej płycie: "Może patrzysz na kurwę, myślisz to kurwa, sam jesteś kurwą dla kogoś tam..."

Każdy twórca jest nienormalny. Mit twórcy-szaleńca od lat istnieje w kulturze. Weźmy cały Romantyzm i twórcze szaleństwo poety, czy postać Williama Blake`a, który swoje wizje religijne, które przelewał na płótno. Nie mówiąc o obrazach Witkacego, które malował pod wpływem środków odurzających by móc uchwycić, dotknąć "nienormalności".

Poza tym ludzie, którzy zaczynają tworzyć robią to z potrzeby wewnętrznej, po to właśnie by nie zwariować, sztuka staje się dla nich katharsis od zaburzeń emocjonalnych, tożsamościowych, czy innego gówna (polecam filmy dokumentalne autobiograficzne typu Tarnation, czy Takiego pięknego syna urodziłam). Twórczość pomaga pokonać szaleństwo, i dzięki niemu istnieje - ta zależność splata się nawzajem (natchnienie, wena, szał tworzenia)... Jakiś psycholog kiedyś po wydaniu pierwszej lub drugiej płyty Eminema powiedział, że jeśli ten koleś by nie nagrywał płyt to prawdopodobnie by w końcu kogoś zabił (albo siebie).

Nie mówiąc o tym, że istnieje teoria iż Bóg przejawia cechy szaleństwa: ze względu na dwoistość - Jego miłość i jednocześnie Jego gniew...

Kończę by móc zamieścić to tuż przed północą, gdyż dzisiaj dzień św. Walentego - patrona ludzi chorych na epilepsję, umysłowo, opętanych, oraz zakochanych... No właśnie a czy miłość to też nie pewna odmiana szaleństwa? I to jaka przyjemna! A zatem szaleństwa życzę! Tego przyjemnego a przede wszystkim twórczego. Pozdro.

Brak komentarzy: