Ani ucho nie napełni słuchaniem
KOH 1,8
Jakiś czas temu chciałem kończyć tego bloga - zamykać, palić wszystkie wpisy - byłoby to działanie pełne agresji, więc powstrzymałem się. Musiałem poczekać i sprawdzić... czy to co piszę przynosi efekty, czy pomaga. I dowiedziałem się :) Ostatnie komentarze, które dostałem potwierdzają, że blog pocieszał ludzi, że ludzie z niego czerpali dobrą energię, że zyskali wiarę. Że blog nawrócił przynajmniej jedną osobę. Teraz wiem zatem, że dokonało się to co miało się dokonać i nic już nie mogę dodać, bo jakbym dodał mógłby powstać efekt naciskanej sprężyny, która zbyt mocno wciśnięta wyskakuje w drugą stroną ze zdwojoną siłą. Muszę zatem usunąć się w cień, usunąć w cień swoje własne EGO, swoje własne potrzeby, by nie zacząć przypisywać sobie zasług tego co tu pisałem. Byłem jedynie narzędziem. Robiłem to bezinteresownie. Nie mogę nic chcieć dla siebie, dlatego muszę przestać pisać (choć może i nie chcę). Im dłużej bym pisał Ci, co mnie znają mnie by przypisywali te zasługi a nie Bogu, ja bym robił tak samo i też coś od nich chciał w zamian. A przy części wpisów jak choćby przy BAŚNI O TANEI W WIEŻY ZAMKNIĘTEJ nie miałem poczucia, że piszę to sam, czułem jakby to się pisało samo, jakby to ktoś za mnie pisał - byłem jedynie posłańcem i czuję, że muszę przestać nim być. Bo gdy człowiekowi jest źle, Bóg przysyła aniołów w ludziach, ale Bóg ich też po czasie ich zabiera, bo daje człowiekowi wolną wolę. Nie chce człowieka do niczego zmusić, może tylko dać drogowskazy by poszedł właściwą drogą przeznaczenia jaką mu daje, ale w swej miłości daje mu też wybór, to wolna wola sprawia, że wcale tą przeznaczoną drogą iść nie musi. Obecnie czuję, że przeznaczoną mi drogą jest zniknięcie. Usunięcie siebie. Pozwolenie na działanie wolnej woli i Ducha Świętego - Pocieszyciela, którego Wam życzę, i do którego za Was modlę.
Im dłużej bym pisał tego bloga pisałbym go tak naprawdę dla jednej osoby, a jest wiele innych wokół mnie, które przez to zignorowałem. Czuję, że ta osoba nie potrzebuję już bloga. Czas bym poszedł do innych i innym pomagał. To czas gdzie misja została spełniona. Gdzie dokonało się wielkie dzieło nawrócenia. A Bóg cieszy się z jednego nawróconego bardziej niż z 99 sprawiedliwych.
A zatem wcześniejsza niekonsekwencja wynikała ze wstrzymania w czasie konsekwencji, na rzecz sprawdzenia pewnych rzeczy. Tak naprawdę jestem konsekwentny do bólu, tylko czasem zawieszam w czasie swoje postanowienie, by je przemyśleć. By nie podejmować decyzji w emocjach. Teraz wiem, że jest ona słuszna. Wiem jakie jest moje powołanie. Czas by szerzyć dobro inaczej, by porzucić wirtualnie na rzecz reala. Tam mnie teraz znajdziecie.
Bo teraz jest miejsce dla Was, moi Drodzy Czytelnicy. Nemezis znika, ale zostawia bloga, nie niszczy go, byście mogli go wysyłać swoim znajomym, bliskim, byście mogli przekazywać to moje świadectwo nawrócenia i zmieniać innych na lepsze. Byście mogli im dawać miłość. Tę prawdziwą, cierpliwą, nie unoszącą się pychą. By wszyscy mogli wreszcie stanąć w Prawdzie. Wysyłajcie link do bloga nie jako Wy, wysyłajcie anonimowo, NiszczcieEgo, by liczyło się tylko to co się wysyła, a nie kto wysyła.... może w formie życzeń, może łańcuszka, jak chcecie. Zostawia dla Was, przez Niego nawróconych, a każdy nawrócony chce przekazywać to co odkrył innym. Chce by każdy poczuł niewątpliwą przyjemność płynącą z tej łaski.
WWW.NEMEZISEGO.BLOGSPOT.COM szerzcie to hasło - róbcie VLEPKI, tagujcie, działajcie pod wpływem Ducha Św., którego dostaliście, nie dajcie się zwieść złu, dążcie ku świętości, choć to droga wąska i trudna... wiem coś o tym... wiem, bo często chce się wracać na tę łatwiejszą... Ale nigdy nie można się poddać! Pamiętajcie o tym.
Od tej pory Nemezis przestaje wpisywać tu cokolwiek, nawet w komentarzach, licząc na Was, byście dokończyli dzieła - od tej pory komentarze nie będą moderowane, możecie komentować jak chcecie - jak poszczególne posty wpłynęły na was, co sądzicie, możecie dawać swoje świadectwa, rozszerzać... [A może pojawi się jakiś kontynuator... kto wie]. Będzie Wam to dane do czasu, bo blog ten zniknie pewnego dnia kompletnie, bo Bóg daje łaskę, ale stopniowo ją odbiera, by nas umacniać i sprawdzać czy damy radę czasem bez Jego pomocy.
Dzień zakończenia bloga to dzień, w którym daliście już świadectwo, to dzień zakończenia ankiety, w której pytałem czy wierzycie w Boga (po lewej). Cieszy mnie, że większość wierzy w Boga, choć martwi, że nie praktykuje, bo w tym roku zrozumiałem, że nie praktykować to tak jakby pójść na imprezę i nie tańczyć, to tak jakby wiedzieć o swoich zdolnościach np. do pięknego śpiewu i nie śpiewać, znać wyniki totolotka i nie zagrać...
Dzień zakończenia bloga to dzień, w którym Narodził Się Prawdziwie Bóg, który wcale nie musiał przychodzić na świat, ale zrobił to z miłości do ludzi, dał swoim tworom szansę, jako ich Stwórca. Zrobił to z miłości. Wszyscy powinniśmy Go naśladować. I przygotować miejsce na powtórne Jego przyjście (do tych co mnie znają - tak tak - uwierzcie, że taki się stałem i mam nadzieję, że wytrwam w tym choć czasem też sam nie mogę uwierzyć z tej przemiany - ale to niesamowita Łaska, życzę jej Wam :)
Blog ten to moje świadectwo przemiany. Gdy zaczynałem go pisać byłem przepełniony agresją i pożądaniem, do rzeczy materialnych, cielesności, doczesnych pragnień, byłem zadufany w sobie, pyszny, zakochany we własnym JA - kończę przepełniony miłością do ludzi, nawet wrogów, kochający innych nie tylko siebie, choć to bardzo trudne i często się nie udaje w tym wytrwać. Ale wierzę, że dam radę.
W tym Dniu życzę tego Wam i sobie. Szanujcie się. I trwajcie w miłości w drodze ku Nirvanie. Starajcie się trzymać wszystkich Przykazań, ale najbardziej jednego - Przykazania Miłości! "Będziesz miłował Pana Boga swego, z całego serca swego, z całej duszy swojej, ze wszystkich sił swoich, a bliźniego swego jak siebie samego" [ale nie bardziej ;) - przyp. NE]
Elo. Pokój z Wami. Peace. A raczej w(peace). Ostatni. Ostatecznie :)
P. S. Gdybyście potrzebowali konsultacji duchowej. Na www.szukajacboga.com można się zarejestrować i mieć opiekuna duchowego. Pozdro.